Będę się starał streszczać- o Julianie Winterze dowiedziałem się niemal 2 lata temu od naszego redaktora Brenislava, kiedy ten prowadził jeszcze bloga hi-fi-terror. No i popłynąłem- zarówno w takie gry, jak i w muzykę tego artysty.
Ostatnio na gry czasu nie mam, ale na muzykę zawsze znajdę- tym razem gdzieś z sieci doszły mnie słuchy o nowej grze typu pokaż i kliknij, gdzie ścieżkę dźwiękową skomponował znowu Julian Winter. W te pędy odnalazłem, zassałem, wszedłem na stronę gry... i wyszedłem, żeby napisać ten wpis. Tak- oderwałem się od tej psychodelicznej, niezobowiązującej rozrywki, bo obowiązkowo musiałem napisać ten wpis!
To jest coś jak lo-fi. Chciałoby się to nazwać właśnie tak, ale to nie jest w żaden sposób LO. To jest jednak HI, tylko gatunkowo leży gdzieś obok LO...
Rzecz tym razem wydana w netlabelu Pause, o którym się właśnie dowiedziałem i jak mi się wydaje jest sformatowany na chiptune. Ale ma podkatalog "plus, free game soundtracks" co obiecuje podobne do tych dźwięki [ale- nie wiem, jeszcze nie sprawdzałem!].
A na opisywanym soudtracku co mamy? Struny. Przeszkadzajki. Komputery. Fields recording do tego, jak mniemam... i starczy. Bo to specyficzny, acz genialny konglomerat!
To powyżej to nie była recenzja, ale to nie miała być recenzja. To miała być zachęta, aby KLIK w skrinszot by pograć i słyszeć, oraz KLIK w okładkę, by ściągnąć i słuchać... słuchać... słuchać... Taka gra w najedź myszą i potem lewym w to! :)
Pierre Melą
Smakowity wpis :) Zanurzam się w grze i ściągam album.
OdpowiedzUsuńno bo kto jak kto, ale Ty- ja myślę! ;)
OdpowiedzUsuń