2009/06/25

Voodoo Economics - Nighttime Sabbatical

Voodoo Economics to niezła zagadka muzyczna. Pochodzące z Filadelfii trio gra muzykę tyle trudną do przyporządkowania konkretnemu gatunkowi, co zwyczajnie fascynującą. W dorobku mają dwa longplay'e i EPkę. Najnowsze wydawnictwo - album "Nighttime Sabbaticals" ukazał się w tym miesiącu i można go bezpłatnie ściągnąć z Last.fm, Jamendo, lub strony kapeli.

Pierwsze, co może słuchacza oczarować, to piękny - cholera, cudowny - głos Alison Conard, grającej także na gitarach, klawiszach i całej elektronice. Nie pozwala słuchaczowi nudzić się nawet przez moment. Co prawda wspomagający ją basista Jeremy Prouty także wypada świetnie, ale to ona gra pierwsze skrzypce. Porusza się między szeptem, krzykiem, skanduje, prowadzi do kabaretu i Bóg wie, gdzie jeszcze, chyba do głowy szaleńca.

Całość tkwi gdzieś pomiędzy progresywnym rockiem (mogącym przywodzić momentami na myśl Mars Voltę) a piosenką kabaretową w stylu Dresden Dolls. Wszystko to polane sosem elektroniczno-psychodelicznym. Ciężkie w odbiorze i pełne zmian tempa, rzężących gitar, smaczków. Po pierwszym przesłuchaniu miałem wrażenie, że nie wiem o tym albumie zbyt wiele. Wymaga on od słuchacza cierpliwości. Ale opłaca się - naprawdę trudno oderwać się od tych dźwięków. I to jest najważniejsze - wciąga i wciąga coraz głębiej. Niepokoi, intryguje, nie nudzi.

Voodoo Economics, choć w środowisku net-muzyki nie są zbyt popularni, grają rzeczy, które nie tylko są porównywalne poziomem do muzyki "komercyjnej", ale wręcz przyćmiewa całe zastępy tamtych. Dlatego właśnie teraz każdy człowiek, który to czyta, winien ściągnąć nowy album i słuchać. I pamiętać, że poprzednie dzieło "if : then :: iminami" jest równie dobre.

http://voodooeconomics.info/

http://www.jamendo.com/pl/album/47660

http://www.lastfm.pl/music/Voodoo+Economics

PMATEJA

2 komentarze:

  1. Wg mnie to wcześniejszy materiał jest lepszy, a szczególnie "if:then::iminami". Jest mniej eksperymentalne, więcej wokalu i ogólnie cudownie się słucha jak ktoś lubi alternatywny, rockowy kobiecy trp-hop.

    Jednak znalazłem to dopiero po tym wpisie, więc wielkie dzięki Pawle i proszę o więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "If : then :: iminami" od dłuższego czasu jest dla mnie jednym z ulubionych albumów. "Nighttime..." faktycznie momentami trochę przy nim traci - nadrabiając w innych miejscach. Przede wszystkim wcześniejszy materiał był spójniejszy i łatwiej wchodził. Ale "Nighttime" mimo wszystko przyssał się do mnie i nie mogę się uwolnić. Fuzja tych dwóch albumów dokonałaby cudu ;)

    OdpowiedzUsuń