2009/06/09

Red Emprez - On the Leash

Red Emprez w drugiej po "Clubgirls and poofs" odsłonie. Białostocki projekt dwóch doświadczonych muzyków Michała Franczaka (syntezatory, elektronika) oraz Adama Bogusłowicza (wokal) czaruje nas klimatami electro, electroclash przez 13 numerów i ponad 50 minut muzyki. Zaczyna się dość szybko, bit, krzyk, trochę NIN, trochę Marilyn Manson. Trzeci na płycie utwór "Red Blood Running" to numer który mógłby trafić na płytę Rammstein gdyby syntezator zastąpić gitarą. Energia aż kipi. Dalej jest trochę spokojniej, z większym naciskiem na klimat i melodię z krótkim przerywnikiem w przedostatnim "Everyone's girlfriends" który pod koniec przywodzi mi na myśl Underworld. Ostatni numer ociera się wręcz o granice popowego kiczu.

Ogromne znaczenie na tej płycie ma charyzmatyczny śpiew Adama Bogusłowicza. Buduje nastrój płyty posługując się różnymi środkami artykulacji (szept, krzyk, recytacje, charakterystyczne śpiewanie przez zaciśnięte gardło), czasami podpierając się elektroniką. Dzięki temu płyta pomimo dość prostych w zasadzie numerów nie nudzi ani przez chwilę. Wręcz przeciwnie poszczególne numery zapadają w pamięć, wciągają w świat Czerwonej cesarzowej. Po pewnym zastanowieniu to dzięki temu chyba powstaje tak wybuchowa mieszanka - syntezatory oferują w zakresie artykulacji dźwięku minimalne możliwości w porównaniu z instrumentami analogowymi. bardzo łatwo nagrać w ten sposób płytę nudna, płaska i nijaką. Sztuka w tym wypadku polega na zrozumieniu i twórczym wykorzystaniu tego ograniczenia. Elektronika użyta jest tu oszczędnie - syntezatorowy "riff" i elektroniczny bit to podstawa większości numerów. Pole do popisu oddano wokaliście osiągając efekt w postaci spójnej, intrygującej i uzależniającej płyty.

Biorąc za przykład "The Vessels of Love" : "klapiący" rytm przypominający jeden z hitów Kylie Minogue, powtarzane uparcie syntezatorowe arpeggio, i popowa melodia. Teoretycznie najlepszy przepis na zmianę kanału... nie tym razem. Efekt połączenia tych elementów przez cesarzową przypomina bardziej zagubiony numer ze ścieżki do "Last Highway" Davida Lyncha czy numery Davida Bowie z okresu "Earthling" niż kolorowe show z cekinami w wersji MTV. Jest to zresztą swego rodzaju kontynuacja czy rozwinięciem "Nikitaa" z poprzedniej płyty, numeru praktycznie disco, w jeszcze bardziej oszczędnej dźwiękowo wersji.

Red Emprez to efekt wielu lat grania i komponowania, muzycy grają razem od 2004 r., udzielają się w co najmniej kilku innych projektach od elektroniki po rock i metal (Dominium, Judy-4, Bright Ophidia, Draft, Quarter, Lafayn). W każdym z tych zespołów/projektów odnajdują się znakomicie tworząc już właściwie swego rodzaju scenę. Istotne jest że granie w wielu projektach pozwala rozwijać pomysły i styl każdego z nich (przynajmniej tych które znam) nie powodując muzycznego kanibalizmu i wtórności. Co więcej, myślę że dopiero znając różne oblicza muzyczne Adama i Mika można wyrobić sobie pełny obraz tej płyty, wśród sieciowych słuchaczy budzącej skrajne emocje.

Nie potrafię chyba scharakteryzować Red Emprez lepiej niż zrobili to sami muzycy pisząc: "Fascynacje twórczością Trenta Reznora, Mortiis, Depeche Mode, Marilyn Manson, Dawida Bowie i wielu innych przekładają się na energetyczno-erotyczną mieszankę osadzonego beatu, melodyjności i kiczowatego soundu lat 80-tych przetykanych wyziewami diabolicznej fabryki."

Red Emprez to na naszej scenie twór odrębny, intrygujący i oryginalny. Cieszę się, że płytę mogę pobrać za darmo, tak sobie tylko myśląc, że nie bardzo potrafimy doceniać i promować takich artystów. Tym bardziej polecam, najwyższa półka!

Informacje o albumie (legalne darmowe mp3):

Wykonawca: Red Emprez
Album:
On the Leash (2008)
Netlabel: brak / Z Jamendo

Strona Artysty:
http://www.redemprez.com
Licencja:
ttp://creativecommons.org/licenses/by-nc-sa/3.0/


Wojdadin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz